Cyberatak w Polsce - dobry żart.

Nowoczesne państwo po polsku
Spór o ACTA, manifestacje i zamieszki na ulicach, włamania hakerów na rządowe witryny, kłamstewka kancelarii premiera, czyszczenie fanpage’a na Facebooku i zapewnienia reprezentanta rządu, że wszystko jest w porządku, bo serwery nie są atakowane tylko padają same…
Przez ostatni tydzień oczy otwierałem coraz szerzej ze zdumienia. Z czasem jednak przyszło opamiętanie i racjonalna refleksja: "Fakirek, zaakceptuj, że żyjesz w takim dziwacznym państwie i tyle." Wcale mnie nie dziwi, że władza chce mieć kontrolę nad Internetem. Rządzący musieliby być absolutnie skończonymi idiotami by chociaż nie próbować okiełznać tego nieprzewidywalnego medium. Dzisiaj przeczytałem, że po ostatnich wydarzeniach Zbigniew Ziobro chce zwołania Rady Bezpieczeństwa Narodowego: 
- Skoro młodzi ludzie są w stanie sparaliżować system internetowy naszego państwa, to w jakim państwie my żyjemy? Czy jesteśmy w stanie uporać się z dużym atakiem cybernetycznym, który mogą przeprowadzić grupy przestępcze? (źródło: GW
Panie europośle – po co miałby ktoś przeprowadzać cyberatak na państwowe serwery dostępne w polskiej sieci publicznej?! Co tam jest tak interesującego i istotnego?!

Nie udawajmy, że jesteśmy państwem nowoczesnym i zinformatyzowanym. Obserwując to od swojej strony widzę, że żyjemy w państwie, w którym praktycznie każdy akt prawny związany z informatyzacją to albo bubel, albo kolejne nieżyciowe i nie przystające do rzeczywistości pobożne życzenie.

fot.: "Na Wokandzie"
W naszych urzędach piętrzą się stosy analogowych dokumentów, w sądach urzędnicy akta szyją dratwą i igłą – wcześniej robiąc w dokumentach dziury szydłem szewskim, a nowi urzędnicy (koniecznie z wyższym wykształceniem) uczeni są przez starszych kolegów jak robić to prawidłowo. W polskich urzędach kserokopiarka to dobro luksusowe – dla klienta raczej niedostępne. Na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości od blisko miesiąca zawieszone są nieistniejące akty wykonawcze regulujące funkcjonowanie Krajowego Rejestru Sądowego – bo nikt nie zauważył chyba, że się zmieniły z nowym rokiem. Pomimo wejścia w życie przepisów o pobieraniu odpisów on-line resort ten nie potrafił wdrożyć takiej możliwości. Nie udawajmy, że żyjemy w nowoczesnym państwie. Wszelkie strony internetowe, BIPy i inne wynalazki tworzymy, bo tak wypada. Wszyscy wiemy, że z tego tylko kłopoty i utrudnienia. Nie ma to jak szydło, dratwa… Tyle lat się sprawdzało.

Nowoczesne technologie w polskim wydaniu
źródło: TOK.FM
TOK FM.pl podało, że Sąd Rejonowy w Lublinie jednym półroczu kupuje ponad 300 rolek nici (o długości 130 metrów każda), ponad 120 igieł i około 20 specjalnych szydeł (do przebijania otworów, przez które potem przechodzi igła). - Szydła się tępią i dlatego trzeba je wymieniać - mówi Michał Poleszak, kierownik gospodarczy sądu. Nie kryje, że sprzęt jest kupowany w miejscach, w których zaopatrują się szewcy. (Szewczyk Dratewka pracuje w sądzie)

0 osób skomentowało:

Prześlij komentarz

top