Marcin Eckstein z Instytutu Filologii Romańskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego – może nieco zawile, ale jakże trafnie – podsumował zadanie, które stawiane jest przed tłumaczem w ten sposób: „Tłumaczyć to powiedzieć dobrze w języku, który zna się bardzo dobrze, to, co zrozumiało się bardzo dobrze w języku, który zna się bardzo dobrze”[1].
Sam o przekładzie wiem tyle, co nic, ale ostatnio sięgnąłem po pozycję, która przekładu dotyczy. Powodem był artykuł Patrycjusza Śliwińskiego (Uniwersytet Wrocławski) pt.: Środki perswazji w czasopismach „Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy” oraz „Przebudźcie się!” jako wynik strategii tłumacza[2], a więc dotyczący tematyki, która mnie jak najbardziej interesuje – czyli Świadków Jehowy. Referat na ten temat autor artykułu wygłosił na XVI Ogólnopolskiej Konferencji Przekładowej „Strategie wydawców. Strategie tłumaczy”, która odbyła się w 2009 roku i została zorganizowana przez Zakład Portugalistyki i Przekładoznawstwa Instytutu Filologii Romańskiej UJ.
Autor porusza interesujące zagadnienie środków perswazji stosowanych w dwóch sztandarowych czasopismach Świadków Jehowy, a na warsztat badawczy bierze anglojęzyczne numery wydawane od stycznia 2008 do stycznia 2009 roku wraz z ich tłumaczeniami na język polski – przy czym analizie poddaje zarówno numery przeznaczone do rozpowszechniania (wydawane pierwszego dnia każdego miesiąca) jak i wydania z przeznaczeniem do studium Strażnicy (wydawane w połowie każdego miesiąca). Przy czym, za O’Keefe, opiera się autor na definicji perswazji rozumianej jako „udana, intencjonalna próba wywarcia wpływu na czyjś stan mentalny w akcie komunikacji, w okolicznościach, w których osoba ma pewien stopień wyboru”[3].
Myślę, że większość osób nie związanych konfesyjnie z ruchem Świadków Jehowy po lekturze ich publikacji, co najmniej intuicyjnie, wyczuwa metodę, która związana jest ze sposobem prezentowania określonych treści i może się domyślać, że stosowanie określonych środków służy pewnego rodzaju perswazji.
Artykuł nie jest przeładowany cytatami. Autor ukazuje stosowane środki perswazji obrazując je pojedynczymi przykładami pokazującymi ich funkcjonowanie. Część merytoryczną tej krótkiej pracy otwiera ciekawa analiza wprowadzenia, którym opatrywany jest każdy numer „Strażnicy”.
Zdaniem Śliwińskiego samo to krótkie wprowadzenie posługuje się różnego rodzaju środkami perswazyjnymi, a dodatkowo tłumacz zawarł w swoim tekście znacznie większy bagaż znaczeń i emocji niż widzimy w oryginale tłumacząc zwyczajne to die pełnym emocji i użytecznym perswazyjnie zwrotem poniósł śmierć męczeńską.
Autor artykułu zwraca uwagę na następujące środki perswazji:
- Stosowanie pytań
„Może [twoje dziecko] nawet potrafi cię trzymać w błogiej nieświadomości co do tego, czym się zajmuje. Czy stanowi to powód do niepokoju? Oczywiście tak. Ale czy sytuacja nie jest beznadziejna? W żadnym wypadku[4]”.
- Obietnice nagrody i groźby kar
„Zastanów się: Czy wierzysz w prawdziwość pierwszego zdania zawartego w Biblii? Brzmi ono: „Na początku Bóg stworzył niebiosa i ziemię” (Rodzaju 1:1). Miliony rozsądnych ludzi na całym świecie zgadza się z tą prostą prawdą"[5].
Pomimo, że właściwie nie wiadomo czy autor ma na myśli dwa miliony czy kilkadziesiąt milionów, to i tak każdy woli być zaliczonym do grona ludzi rozsądnych.
- Metafory
Nie sposób zaprzeczyć, że jest to potężne narzędzie perswazji działające zupełnie poza świadomością na każdego z nas. Zwracali uwagę na to Lakoff i Johnson w swojej rewelacyjnej pracy na temat roli metafor w życiu codziennym[6]. Po prostu na co dzień myślimy metaforami, a to, jakich używamy, przekłada się bezpośrednio na nasze rozumienie świata. Gdy nasz język opisując rozmowę czy konwersację powszechnie posługuje się takimi zwrotami jak: „zwycięzcą tej debaty został…”, „… wytoczył działo w postaci argumentu…” i innymi, które sprowadzają rozmowę na płaszczyznę walki, to uczestnik danej kultury językowej będzie komunikację odbierał jako walkę, a konsekwencje tego będą sięgały bardzo daleko. Śliwiński przytacza przykład metafory orientacyjnej związanej z orientacją w przestrzeni: góra – dół. Powszechnie wiadomo, że to, co jest na górze jest lepsze niż to, co znajduje się na dole – choć trudno by nam było tak na szybko racjonalnie uzasadnić ten myślowy schemat. Tak jest i już. Bohater jednego z artykułów „Przebudźcie się!”, który zetknął się z rzeczywistością opisywaną pejoratywnym zwrotem „drugs&alcohol wspomina:
„Gdy miałem 12 lat, mama i tata przestali pić. Przyjąłem to z ulgą, ale sam zdążyłem już zejść na złą drogę, bo zacząłem eksperymentować z narkotykami i alkoholem”[7].
To oczywiste, że w celu wyraźnego podkreślenia a negative lifstyle ten bohater zszedł w dół, a nie wszedł do góry. Jednak dużo ciekawy przykład, który przytacza Śliwiński” znajduje się w następującym fragmencie:
„Początkowo gorliwość religijna Żydów pomagała im stawić tamę pogaństwu, napływającemu wraz z myślą grecką, w końcu jednak odcisnęło ono piętno na wielu sferach ich życia”[8].
Zastosowana tutaj metafora odsyła nas do powodzi, kataklizmu – czegoś zagrażającego naszemu bezpieczeństwu. Tamę stawiamy przecież wodzie, która może zabrać wszystko, co mamy najcenniejsze. W ten sposób to, co "pogańskie" czyli - w tym przypadku należące do innej religii - utrwala się jako coś, co jest niebezpieczne, straszne, katastrofalne, a do tego jeszcze ekspansywne jak wylewająca się z koryta rzeki woda.
- Określenia pejoratywne
Zdaniem autora to najprostszy środek perswazyjny stosowany przez autorów publikacji dla Świadków Jehowy. Rewelacyjny przykład zastosowania tego rodzaju perswazji jest następujący fragment:
„Po zawodach uczestniczyłem w libacjach, na których zwykle upijano się i zażywano narkotyki”[9].
Użycie słowa a party pozostawiałoby czytelnikowi zbyt dużą swobodę interpretacji – także tej pozytywnej. Zastosowanie terminu o wyraźnie pejoratywnym wydźwięku, do tego w swojej słownikowej definicji związanym z pogańskimi ucztami – miało wyraźnie większa użyteczność perswazyjną.
To zaledwie kilka przykładów środków perswazyjnych stosowanych w publikacjach wydawanych dla Świadków Jehowy przytoczonych przez Patrycjusza Śliwińskiego. Wartość tego artykułu jest o tyle większa, że autor wypowiada się z pozycji profesjonalnego tłumacza, z pozycji akademickiej i zupełnie nie zajmuje się ani krytyką ani apologetyką.
[1] Eckstein M., O łatwości przekładu na język obcy…, w: Czy zawód tłumacza jest w pogardzie?, red. M. Filipowicz-Rudek, J. Konieczna-Twardzikowa, M. Stoch, Kraków 1997, Między Oryginałem a Przekładem, t. II, s. 228.
[2] Śliwiński P., Środki perswazji w czasopismach „Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy” oraz „Przebudźcie się!” jako wynik strategii tłumacza, w: Strategie wydawców. Strategie tłumaczy, red. J. Brzozowski, M. Filipowicz-Rudek, Kraków 2010, Między Oryginałem a Przekładem, t. XVI, s. 267-279.
[3] O’Keefe D., Persuasuion Theory and Research, Newbury Park CA.1990, s. 17).
[4] Czy twoje dziecko korzysta z Internetu?, „Przebudźcie się!” 2008, nr 10, s. 3.
[5] Naśladujmy ich wiarę. Uczył się na własnych błędach, „Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy” 2009, nr 1, s. 29.
[6] Por. Lakoff G., Johnson M., Metafory w naszym życiu, Warszawa 1988.
[7] Znaleźliśmy to, czego szukaliśmy, „Przebudźcie się!” 2009, nr 1, s. 13.
[8] Pierwsi chrześcijanie a kultura grecka, „Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy” 2008, nr 23, s. 19.
[9] Znaleźliśmy to, czego szukaliśmy, „Przebudźcie się!” 2009, nr 1, s. 4.
0 osób skomentowało:
Prześlij komentarz