Napisane 22 października 2004 r.

Życie niemiłosiernie zmusza mnie do podjęcia ważnej decyzji, a ja jak tylko moge uciekam - sam nie wiem dlaczego. Przecież gdzieś w sobie jestem przekonany, że to, co robię jest słuszne. Być może boję się konsekwencji. Może tylko brak mi doświadczenia. Nie wiem. Jedno jest pewne - trzeba się zdecydować.

A ja zamiast siedzieć i myśleć rozkoszując się z lubością tą nową dla mnie sytuacją i wypiąłem się na wymagania, które postawił przede mną Los i postanowiłem się rozerwać, i pogadać z kimś kto patrzy na to z dystansu. I tak rozmowa, atmosfera Opium i piwo pozwoliły mi trochę się zrelaksować i zdobyć potwierdzenie dla swojej decyzji. Z lekko szumiącą głową wsiadłem do drugiego nocnego autobusu niecierpliwiąc się kiedy wreszcie znajdę się w pieleszach - bo rano trzeba wstać do pracy.


Nie wiem jak to się stało, że przegapiłem przystanek, na którym powinienem wysiąść. Ale zrelaksowany postanowiłem zrobić kółeczko z panem kierowcą i tym sposobem wreszcie dotarłem do domu.

Trochę trudno się rano wstawało. Lekko nawet szumiało w głowie, ale do zniesienia. Dzień zacząłem od czytania Newsweeka - z opóźnieniem, bo zajął mnie Głowacki. Rozczuliłem się czytając o "żelaznej lady", co stanęła na czele ponad dwutysięcznej armii policjantów w Łodzi - pinsp. Aldona - podnosząc skuteczność o jakieś 200% - i to podobno naprawdę, a nie tylko wstatystykach. Zapoznałem się z raportem dotyczącym używania trawki w Polsce, dowiadując się, że trend ma tendencję rosnącą, choć mi się zdawało - nie wiem dlaczego - że jest wprost odwrotnie. Artykuły polityczne omijam ze skrzywieniem - już mam dość czytania o wszelkich aferach, komisjach sejmowych itp.

0 osób skomentowało:

Prześlij komentarz

top