Od pewnego czasu utwierdzam się w przekonaniu, że doktryna eschatologiczna Świadków Jehowy, dotycząca przyszłych losów świata, z punktem kulminacyjnym jakim jest wojna Armagedonu i mającym nastąpić po niej ziemskim raju "stygnie" – w porównaniu do klimatu przebudzenia eschatologicznego, z którego wyrósł ten ruch i który to klimat tworzony był przez publikacje Towarzystwa Strażnica w poprzednich dziesięcioleciach. Jednak ten element doktryny  ma zdecydowanie kluczowe znaczenie dla tego ruchu. Moim skromnym zdaniem stanowi kluczowy motyw mobilizujący członków tego ruchu nie tylko do działalności prozelickiej, ale także do wszystkich wyrzeczeń polegających na rezygnacji z uczestniczenia w świecie, stawania w ustawicznej opozycji względem „obecnego systemu rzeczy”, radykalizmu związanego z zakazem przyjmowania transfuzji krwi (w uproszczeniu) i sprostania absolutnej lojalności, jakiej domaga się organizacja Świadków Jehowy od swoich członków.

W latach 70-tych i 80-tych poczucie zagrożenia wojną nuklearną znajdowało swoje wyraźne odzwierciedlenie w prozelickiej działalności Świadków Jehowy. Dzisiaj poczucie zagrożenia jednak wydaje się być wcale nie mniejsze. Zresztą problem ten poruszali jedni z najbardziej wpływowych socjologów: Antony Giddens i Ulrich Beck, mówiąc o ludziach pozostających w stanie ciągłego selfquestioning, o utracie zaufania do podstaw wiedzy i kryzysie społeczeństw[1]. Rozwój komunikacji powoduje, że informacje o kataklizmach, pandemiach, konfliktach zbrojnych i inne docierają natychmiast do każdego z nas. Jak zauważył ktoś mądry „publiczny strach to branża rozwojowa” – i to bez względu na to jak teoretycy kultury starają się nas przekonać, że żyjemy w czasach bezpieczniejszych niż kiedykolwiek wcześniej[2]. Dlatego pomimo obserwowanego "stygnięcia" doktryny eschatologicznej, zaniechania wyznaczania konkretnych dat Armagedonu, problematyka ta chyba zawsze będzie silnie akcentowana w publikacjach Towarzystwa Strażnica, gdyż stanowi oparcie dla całego systemu doktrynalnego.
Nie dziwi zatem fakt, że także na początku bieżącego – 2011 roku, w sztandarowym czasopiśmie Świadków Jehowy pt. „Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy”, znajdujemy takie oto zdanie:
„Czy zdarzyło ci się kiedyś szukać schronienia przed ulewą lub gradobiciem pod jakimś zadaszeniem albo mostem? Ale jeśli zbliża się huragan, takie schronienie może się okazać niewystarczające. Obecnie nadciąga inny niszczycielski kataklizm. To symboliczny ‘dzień burzy’ — ‘wielki dzień Jehowy’, który przyjdzie na całą ludzkość. Możemy jednak znaleźć odpowiednie schronienie (odczytaj Sofoniasza 1:14-18)[3]. Gdzie go szukać, by ocaleć podczas bliskiego już ‘dnia strasznego gniewu Jehowy’?”[4].
Dla autorów artykułu punktem wyjścia dla objaśnienia terminu „dnia Jehowy” są dwie figury biblijne zapowiadające nadchodzący koniec. Pierwszą jest przepowiedziane przez Izajasza[5] zdobycie Izraela (państwa północnego) przez Asyrię, które według publikacji Świadków Jehowy miało miejsce w 740 roku p.n.e.[6]. Drugim jest zdobycie Jerozolimy przez wojska babilońskie – według Towarzystwa Strażnica datowane na rok 607 p.n.e. Oba wydarzenia zostały przez judejskie środowisko kapłanów zinterpretowane jako kara za odstępstwo Izraela, a zwłaszcza kult Baala i Aszery[7]. „Strażnica” spodziewa się, że w nadchodzącym „dniu Jehowy” zostaną zniszczone najpierw i przede wszystkim wszelkie religie, a szczególnie uznawane za odstępcze tzw. „nominalne chrześcijaństwo”. Paralela między Izraelem, który poszedł na kompromis z potrzebami politycznymi, asymilując obce kulty a współczesnym chrześcijaństwem jest aż nazbyt widoczna. Dalszy wywód autorów artykułu zamieszczonego w „Strażnicy” zmierza szybko do konstatacji, że schronieniem przed rychłym nadejściem „dnia Jehowy” jest organizacja Świadków Jehowy – nazywana metaforycznie w publikacjach „niewolnikiem wiernym i roztropnym” (por. Mt 24:45)[8] – którą de facto jest najwyższy organ religijnej struktury organizacyjnej – Ciało Kierownicze zajmujące się przygotowywaniem tekstów w publikacjach. W ostatnim akapicie ów „niewolnik” jeszcze raz kieruje do czytelników ostrzeżenie:
„Niebawem symboliczna nawałnica dnia Jehowy spustoszy ziemię. Ochrony nie zapewnią wówczas żadne ludzkie przedsięwzięcia, schrony przeciwatomowe ani nagromadzone dobra materialne”[9].
Zaiste publiczny strach to branża rozwojowa…


[1] Por. U. Beck, Risk Society: Towards a New Modernity, London 1992; A. Giddens, The Consequences of Modernity, Cambridge 1990; A. Giddens, Modernity and Self-identity: Self and Society in the Late Modern Age, Cambridge 1991.
[2] Por. A. Holden, Jehowah’s Witnesses: Portrait of a contemporary religious movment, London&New York 2002, s. 11.
[3] „Bliski jest wielki dzień Jehowy. Bliski jest i ogromnie się śpieszy. Odgłos dnia Jehowy jest gorzki. Tam mocarz będzie krzyczał. Dzień ów to dzień strasznego gniewu, dzień udręki i uciśnienia, dzień burzy i spustoszenia, dzień ciemności i pomroki, dzień chmur i gęstego mroku, dzień rogu i sygnału alarmowegoprzeciwko miastom warownym oraz przeciw wysokim basztom narożnym. I sprawię udrękę ludziom, i będą chodzili jak ślepi; bo zgrzeszyli przeciw Jehowie. I krew ich rozlana będzie jak proch, a trzewiajak gnój. Ani ich srebro, ani złoto nie zdoła ich uratować w dniu strasznego gniewu Jehowy; a ogień Jego gorliwości strawi całą ziemię, gdyż zagładę, doprawdy straszliwą, sprowadzi on na wszystkich mieszkańców ziemi” (Sof. 1:14-18 NW).
[4] Znajdź schronienie w Imieniu Jehowy, w: „Strażnica Zwiastująca Królestwo Jehowy” 2011, nr 2, s. 3, http://download.jw.org/files/media_magazines/w_f-st_P_20110115.pdf [dostęp: 29.03.2011 r.]
[5] „Biada wspaniałej koronie pijaków Efraima i więdnącemu kwieciu jego pięknej ozdoby na głowie żyznej doliny odurzonych winem! Oto Jehowa ma kogoś silnego i energicznego. Jak burza gradowa, niszczycielska burza, jak burza niosąca potężne, zalewające wody, z całej siły rzuci on na ziemię” (Iz 28:1-2 NW).
[6] W dostępnych mi źródłach spotykałem raczej datę 722 lub 721 r. p.n.e. jako moment zniszczenia Samarii. (Por. K. Pilarczyk, Religia Izraela w: Religie starożytnego Bliskiego Wschodu, red. K. Pilarczyk i J. Drabina, Kraków 2008, s. 399-400; A. Tschirschnitz, Dzieje ludów biblijnych, Warszawa 1994, s. 44). Publikacje Towarzystwa Strażnica konsekwentnie podają jednak rok 740 p.n.e. Należy mieć na uwadze, że ruch Świadków Jehowy pisma biblijne traktuje fundamentalistycznie – również jako niepodważalne źródło historyczne. Uznawana data 740 r. p.n.e. nie jest przypadkowa i ma związek  z uprawianiem tzw. „chronologii biblijnej” – datowanie podziału królestwa na rok 997 p.n.e. i zdobycia Jerozolimy przez Nabuchodonozora na rok 607 (zamiast 586 p.n.e.) daje okres 390 lat, które łatwo można powiązać z okresem 390 dni, w czasie których prorok Ezechiel miał leżeć na lewym boku (Ez 4:1-7).
[7] Por. K. Pilarczyk, Religia Izraela, op. cit., s. 399.
[8] „Kto rzeczywiście jest niewolnikiem wiernym i roztropnym, którego pan ustanowił nad członkami czeladzi swojej, aby im dawał pokarm we właściwym czasie?” (Mt 24:45 NW).
[9] Znajdź schronienie w Imieniu Jehowy, op. cit., s. 6-7.

0 osób skomentowało:

Prześlij komentarz

top